No Sweat
Bądźmy szczerzy: nasi przodkowie brzydko pachnieli. Mimo że starożytna Grecja i Rzym słynęły z łaźni, tylko wyższe sfery korzystały z tych przyjemności, pozostawiając przeciętnego obywatela, cóż, skorumpowanego. Poeta Owidiusz narzekał kiedyś, że wielu jego rzymskich kolegów pachniało tak, jakby nosili kozy pod pachami. A sprawy potoczyły się od złego do gorszego, olfaktorycznie rzecz ujmując, gdy świat klasyczny ustąpił miejsca Ciemnym Wiekom, które dokładniej można by nazwać Wiekami Bezwonnymi.
Nawet dla naszych bardziej współczesnych przodków, kąpiel była dziwactwem, angażowanym – jeśli w ogóle – bardziej dla celów leczniczych niż dla czystości. Elizabeth Drinker, żona prominentnego kwakra z Filadelfii, miała zainstalowany aparat prysznicowy na swoim podwórku w 1799 roku i powiedziała o tym doświadczeniu: „Znosiłam to lepiej niż się spodziewałam, nie będąc mokrą na raz przez 28 lat.” Aż do XIX wieku niektórzy postrzegali kąpiel nie jako terapię, ale jako zagrożenie dla zdrowia: W 1835 roku Filadelfia, Common Council przegapił tylko dwoma głosami zakaz kąpieli zimą; w 1845 roku, Boston zakazał kąpieli z wyjątkiem przepisanych przez lekarza
Although przełomowe w technologii wodno-kanalizacyjnej zaczęły zmieniać zarówno postawy i łatwość kąpieli, w przygranicznej Ameryce „noc kąpieli” pozostał cotygodniowy rytuał – w najlepszym razie – obejmujący podgrzewanie wiader wody na piecu na drewno. W książce Farmer Boy Laura Ingalls Wilder wspomina o swoim przyszłym mężu: „Almanzo (…) nie lubił sobotnich nocy. W sobotnią noc nie było przytulnego wieczoru przy grzejniku, z jabłkami, popcornem i cydrem. Sobotnia noc była nocą kąpieli.”
W skrócie, z tylko sporadyczną ekspozycją na wodę do kąpieli i nieklimatyzowanym życiem, które zazwyczaj obejmowało więcej pracy i działań powodujących pot niż dzisiejsze życie, nasi przodkowie śmierdzieli.
Dzięki Bogu, wtedy, dla wynalazcy dezodorantu w 1888 roku – 120 lepiej pachnących lat temu. Chociaż nazwisko wynalazcy zostało zapomniane przez historię, wiemy, że to epokowe wydarzenie zapachowe miało miejsce w Filadelfii. Jak głosi historia, wynalazca – być może lekarz? – poprosił swoją pielęgniarkę o pomoc w nazwaniu nowego produktu, czymś domowym i pocieszającym. Wymyśliła ona „Mum”, nazwę marki do dziś używaną przez Procter & Gamble w Anglii.
Ale choć Mum jest powszechnie uznawany za pierwszy produkt wprowadzony na rynek jako dezodorant, ludzie próbowali ukryć nasz zapach co najmniej od czasów starożytnego Egiptu. Egipcjanie próbowali smarować swoje pachy przyprawami i olejkami cytrusowymi. Wymyślili również innowację polegającą na przycinaniu włosów pod pachami, aby zmniejszyć śmierdzącą powierzchnię.
Problem, który próbowali rozwiązać sługusi faraona i bezimienny twórca mamy, jest częścią bycia człowiekiem. Rodzimy się z dwoma rodzajami gruczołów potowych. Gruczoły ekrynowe, w liczbie około 3 milionów na całym ciele, produkują chłodzący pot. Ale to gruczoły apokrynowe – jak na ironię, te same gruczoły, które sprawiają, że dzieci tak ładnie pachną – są głównym winowajcą nieprzyjemnego zapachu ciała. Choć po urodzeniu jesteśmy pokryci gruczołami apokrynowymi, po kilku miesiącach ich funkcjonowanie zostaje w większości wstrzymane. Następnie, w okresie dojrzewania, około 2 000 pozostałych gruczołów apokrynowych (głównie w pachach i pachwinach) zaczyna działać – zwłaszcza pod wpływem strachu lub stresu. Sam pot nie pachnie źle, ale jest pożywką dla rozwoju bakterii beztlenowych, które wytwarzają kwas izowalerianowy i inne śmierdzące związki.
Początkowe wysiłki w walce z tym spoconym zapachem koncentrowały się na jego zakryciu przy jednoczesnym zabiciu bakterii powodujących nieprzyjemny zapach. Oryginalnym produktem Mum był woskowy krem w słoiku; nakładałeś go palcami.
Everdry, wprowadzony w 1902 roku, był pierwszym produktem, który zmierzył się ze źródłem problemu i próbował utrzymać suchość pod pachami. Zastosowano w nim substancję chemiczną, chlorek glinu, która hamuje aktywność gruczołów potowych. (Ten fizjologiczny efekt jest powodem, dla którego Food and Drug Administration reguluje dziś antyperspiranty jako środki farmaceutyczne.)
Większość Amerykanów nadal nie martwiła się jednak o to, jak pachnie. Ta transformacja społeczna wymagała reklamy – branży, której historia jest spleciona z historią dezodorantów. W 1919 roku dezodorant dla kobiet o niezręcznej, ale pamiętnej nazwie Odo-Ro-No był pierwszą firmą, która użyła w reklamie skrótu „BO” (ale nie faktycznego wyrażenia „zapach ciała”). Historyk Michael O’Malley z Uniwersytetu George’a Masona zauważa: „Wcześniej reklamy dezodorantów ograniczały się do sugestii, że będą one promować delikatność i słodycz. Ale Odo-Ro-No podszedł do sprawy bardziej bezpośrednio, mówiąc potencjalnym klientom, aby wykonali „Test zapachu pachy” i ostrzegając ich, że sukces społeczny zależy od wyeliminowania BO.” Jeśli nie użyjesz Odo-Ro-No, reklamy ostrzegały, że będziesz „zawsze druhną, nigdy panną młodą.”
Droga została utorowana dla przyszłych produktów, które miały być sprzedawane za pomocą tego, co historyk Roland Marchand opisuje jako „szybkie dramaty społeczne, w których czytelnicy byli zachęcani do identyfikowania się z tymczasowymi ofiarami w tragediach społecznego wstydu.” Płyn do płukania ust Listerine szybko podążył za kampanią o zwalczaniu „halitozy”, a sprzedaż skoczyła ze 100 000 dolarów rocznie w 1921 roku do ponad 4 milionów dolarów w 1927 roku.
Następny wielki przełom w walce z nieprzyjemnym zapachem musiał poczekać do późnych lat 40-tych, kiedy to Helen Barnett Diserens, członkini zespołu produkcyjnego Mum, została zainspirowana przez nowomodny długopis. Czy można było zastosować tę samą technologię, którą wykorzystuje się do produkcji atramentu, do dezodorantu, który do tej pory był niechlujny? Mogła, a wynikiem burzy mózgów Diserensa był Ban Roll-On, wprowadzony do spoconego narodu w 1952 r.
Aerozol pojawił się w antyperspirantach w 1965 r., kiedy Gillette wprowadził Right Guard. Koncepcja rozpylania na ochronę BO okazała się szalenie popularna, a do 1967 roku połowa wszystkich antyperspirantów sprzedawanych w USA to produkty w aerozolu. Zakazy dotyczące głównego składnika antyperspirantów w aerozolu i ich propelentu chlorofluorowęglowodorowego, jednak spowodowały spadek sprzedaży prawie tak szybko, jak się ona rozwinęła.
For Further Reeking
Advertising the American Dream: Making Way for Modernity, 1920-1940 by Roland Marchand (University of California Press)
Chasing Dirt: The American Pursuit of Cleanliness by Suellen Hoy (Oxford University Press)
Comfort, Cleanliness and Convenience by Elizabeth Shove (Berg)
The History of Plumbing in America <www.plumbingsupply.com/pmamerica.html>
Historia prysznica <www.nzgirl.co.nz/articles/2006>
Soap, Sex, and Cigarettes: A Cultural History of American Advertising by Juliann Sivulka (Wadsworth)

.